9 grudnia 2012

Zima na Majorce by George Sand - recenzja

Zakupiłem to arcydzieło w Valldemossie. Ona biegała po sklepach w poszukiwaniu jakichś magnesów na lodówkę, co by je sprezentować znajomym, a ja z nudów zakupiłem sobie 'Zimę na Majorce'. Zacząłem czytać w knajpie przed samym budynkiem, w którym George Sand mieszkała z Chopinem.

Pomnik Chopina, Valldemossa, Majorka, Hiszpania


Podobno Majorka, a szczególnie Valldemossa są jedynymi miejscami na świecie, gdzie można kupić książkę Sand. Przechadzając się po sklepach z pamiątkami widziałem je prawie w każdym - do tego przetłumaczone na wiele języków. To paradoks, że dzisiaj Majorkińczycy bez zmrużenia oka sprzedają książkę, w której 100 lat wcześniej zostali opisani jako niedorozwinięci barbarzyńcy traktujący lepiej świnie niż ludzi.

Na początek trochę historii. Fryderyk Chopin przyjechał na Majorkę z George Sand i jej dziećmi w celach leczniczych. Już po kilku dniach rozchorował się jeszcze bardziej i został zdiagnozowany przez lokalnych lekarzy/znachorów jako roznosiciel groźnych chorób. Z taką opinią nie udało im się wynająć nigdzie mieszkania w Palmie i musieli szukać w innych miejscach. Skończyli wynajmując przyklasztorną salkę w Valldemossie, gdzie spędzili zimę. To właśnie ten okres opisuje Sand w swojej książce.

Siedząc w knajpie na przeciwko ich mieszkania i zaraz obok pomnika Chopina, który nota bene otwierała Kwaśniewska, zacząłem czytać 'Zimę...' i już od pierwszych stron zrozumiałem dlaczego ta książka sprzedaje się tylko na Majorce. W żadnym innym miejscu na świecie 'kult ' Chopina nie jest tak marketingowo podtrzymywany jak w Valldemossie. Cała turystyka opiera się tu na tym, że kiedyś mieszkał tu Chopin. A książka? Totalnie nie warto zawracać sobie nią głowy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz